Dla Francuzów czy Szwajcarów to po prostu brytyjska wersja fondue. A jednak Walijczycy słynący z miłości do tłustych serów używali go już na początku XVIII wieku i raczej nie był to koncept eksportowy. Do dziś problematyczna jest nazwa sosu. Pierwsza, bo już w 1725 roku, pojawiła się Welsh Rabbit. Bez przekonania tłumaczy się to ubóstwem ówczesnych Walijczyków, a wówczas zające były właśnie strawą biednych. Sprawa skomplikowała się w 1785 roku, gdy pojawiła się nie znana szerzej nazwa Rarebit. Po wielu dysputach ostatecznie, na początku XX wieku uznano, że takie słowo w ogóle nie istnieje i było ono efektem pomyłki lub dziwacznego skrócenia słowa Rabbit. Dziś Rerabit odnosi się więc wyłącznie do tego jednego sosu.
Sposób przygotowania: Welsh Rarebit tradycyjnie przygotowywany jest z trzech serów Chestera, Lancashire, Lancaster. Zamiast wina jak w fondue używa się tu piwa typu ale ew. śmietany.
Zasada jest prosta: na taką samą porcję sera daje się podobną porcję piwa. W uproszczeniu w 250 ml podgrzanego piwa rozpuszcza się 250 gr sera. Do tego żółtko jajka i całość doprawia się musztardą (na tę ilość 2 łyżeczki wystarczą) oraz czymś ostry: sosem Worcester (1 – 2 łyżki w zależności od upodobań) ew. odrobiną chili.
W przeciwieństwie do fondue Rerabit nie wyławia się z garnka nawijając je na chleb maczany na długich szpatułkach. Walijski sos serowy zazwyczaj jada się zapiekany na tostach albo z warzywami takimi jak pieczone lub gotowane pory.