Jednogarnkowe dania to kwintesencja europejskiej kuchni. Szczególnie na popularności zyskiwały i zyskują gdy jesień przynosi słotę. Wówczas trzeba dużo energii i ciepła na cały zimny dzień. Wszelkiego rodzaju Eintopfy, to jednak także wygoda. Tak jak ze robieniem zupy – wszystko wrzuca się do garnka i gotuje długo, aż smaki się zmacerują.
Gorące kociołki w największym stopniu kojarzą się z prostą kuchnią wiejską. Stąd mamy wszelkiego rodzaju bałkańskie potrawy typu Lonac – m.in. Lički Lonac, Bosanski Lonac i Gazdaricin Lonac – francuskie potee (np. La Potee Lorraine i Potee Comtoise) czy w końcu angielskie Hotch-Potch oraz Lancashire Pot. We wszystkich przypadkach trzon nazwy (lonac, potee czy też pot) tłumaczy się jako garnek czy też kociołek.
Koncept ten przeniknął zresztą także do miast. Danie jednogarnkowe zawsze było kojarzone z czymś kompletnym, a przez to pożywnym, sycącym i bogatym. Dlatego jako najlepszą dietę dla własnych poddanych władcy promowali je na przestrzeni wieków: od Henryka IV Burbona czyli Dobrego Króla Henryka, który chciał aby każdy poddany mógł w niedzielę zjeść Poule au Pot, aż po Franza Josefa promującego pożywny wołowy Tafelspitz.
Europa nie ma zresztą monopolu na gorące kociołki. To także jeden z najpopularniejszych konceptów kulinarnych dalekiego wschodu, którego Suki – równie popularne w Japonii jak i Tajlandii – jest najbardziej znanym uosobieniem.