Te dość ostre papryczki przybyły do kraju basków nieco później niż niemniej słynne, ale łagodniejsze Pimientos del Piquillo. Przywieźli je marynarze, którzy wraz z Magellanem opływali świat. Szczególnie dobrze przyjęły się w Espelette, miejscowości położonej we francuskiej części Baskonii. W kościołach odprawia się nawet specjalną mszę na tzw. Fete du Pimient czyli święto papryki. Nic dziwnego w Espelette jesiennią większość domów obwieszonych jest całymi łańcuchami tej papryczki. W jeszcze dość mocnym słońcu suszą się tak dwa miesiące. Sprawę kończy się w piecu po czym papryczki są mielone na proszek (podobnie jak na Węgrzech). W przeciwieństwie do Pimientos del Piquillo tutejsza papryka nie jest jeszcze objęta ochroną regionalną, ale miejscowi rolnicy intensywnie nad tym pracują.