Smak na… Gęsinę (Listopad, Tydzień 45)

Gęsina na św. Marcina” to powiedzonko, które coraz bardziej przyjmuje się w polskiej kuchni. Zwyczaj wcześniej związany raczej z Wielkopolską i Poznaniem, gdzie 11 listopada, czyli właśnie Dzień św. Marcin był obchodzony hucznie zanim jeszcze pojawiło się Święto Niepodległości.
Tradycja przyszła z Niemiec, gdzie z okazji Martinstag zarzyna się gęsi, które aromatycznie nadziane trafiają do pieca. W ten sposób 11 dnia listopada Martinigansl zaczęła królować na stołach wielu krajów germańskiego kręgu kulturowego, od Austrii, aż po Danię i należącą do Szwecji Skanię.

Dzień św. Marcina to jednak nie jedyna okazja na pieczenie tego drobiu. W Katalonii, na stół trafiają kilka tygodni wcześniej na św. Michała. 29 września. Kiedy wypada ten dzień młode gąski są już bowiem na tyle wyrośnięte, aby upiec je z gruszkami – tak powstaje miejscowy specjał Oca Amb Peres.
Przepis ten ma zresztą także swój drugi termin przygotowania. Katalończycy gęś jadają także z okazji Bożego Narodzenia. Podobnie robią Włosi, szczególnie Lombardczycy, którzy szczycą się własnym przepisem na faszerowaną gęś: Oca Farcita.

Wraz z pełnym rozkwitem jesieni, tak jak Niemcy, za ubój gęsi biorą się za to Francuzi. Szczególnie Gaskończycy upodobali sobie konserwowanie gęsiny na zimę. W ten sposób powstało znane w całej Europie Confit, czyli gęsie (a teraz coraz częściej także kacze) udka i piersi, które długo dusi się we własnym tłuszczu.

FavoriteLoading Dodaj do ulubionych