Arroz a la Cubana


Wbrew nazwie Arroz a la Cubana nie jest potrawą serwowaną na Kubie, ale w Hiszpanii, popularnym zwłaszcza na Wyspach Kanaryjskich. Składa się z ryżu  podlanego sosem pomidorowym, sadzonego jajka i smażonych platanów (ew. bananów nadających się do smażenia), chociaż bywają też niekanoniczne warianty bez platanów, a za to z kiełbasą. Według jednej z hipotez tłumaczącej nazwę, potrawę tę na Kubie jedli afrykańscy niewolnicy pracujący w cukrowniach, łącząc proste, pożywne, a jednocześnie łatwo dostępne składniki. Konkurencyjna teoria mówi, że to danie czysto hiszpańskie, które było tylko wyobrażeniem tego jak jada się na Kubie. W tym kierunku idą ustalenia hiszpańskiej badaczki kulinarnej Any Vega Pérez de Arlucea ps. Biscayenne, która dotarła do najstarszych dostępnych zapisków na temat Arroz a la Cubana – pochodziły z 1912 roku z menu hotelu Labadie w Santander, czyli stolicy hiszpańskiej Kantabrii. Wcześniej w Hiszpanii zaczęto podawać zresztą także nieco prostszy Arroz a la Americana, czyli ryż z dodatkiem masła i jajkiem sadzonym serwowane na lunch – przepis ten pochodzi z książki kucharskiej La Cocina Moderna autorstwa Mariano Muñoz wydanej w 1858 roku.
Jest to więc typowe dnia „w stylu” (czyli a la), jakiś rodzaj odległego wyobrażenia jak słynna polska ryba po grecku. Takie relacje pomiędzy daniami ryżowymi kuchni Hiszpanii i jej kolonii, działają zresztą w obu kierunkach. Stąd m.in. na Kubie można spotkać Arroz alla Valenciana, którego nie znajdziemy w samej Walencji. Jest to bowiem również danie w stylu tym razem klasycznej Paella Valenciana, zaadaptowane na obczyźnie. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z rzeczywistym pierwowzorem, a nie czystą impresją.

Nawet bardziej zaskakujący jest jednak fakt, że Arroz a la Cubana nie serwowany na Kubie znany jest w innej hiszpańskiej kolonii leżącej w całkiem przeciwnym kierunku – na Filipinach. Tu potrawa jest jednak bogatsza o tyle, że pomidorowy sos wzbogaca się o element mięsny taki jak Giniling. Sam fakt istnienia tego wariantu dania komplikuje jednak historię pochodzenia przedstawioną przez Biscayenne, bo Filipiny uniezależniły się od Hiszpanii w 1898 roku, więc znacznie wcześniej niż potrawa pojawiła się w menu hotelu w Santander. Jej historia musi być więc znacznie dłuższa. Co więcej Arroz a la Cubana na śniadanie serwuje się także m.in. w Peru, co tylko potwierdza pojeżenie, że nie mógł być to przepis wymyślony przez hotelowego kucharze z odległej Kantabrii.

FavoriteLoading Dodaj do ulubionych